niedziela, 26 października 2008

..:: Nr 2 !. ::..


Jedną z moich ulubionych pisarek jest chyba znana wszystkim Katarzyna Grochola. ;)

Pani Katarzyna zawsze pragnęła zostać pisarką. Zanim spełniło się jej marzenie pracowała jako pielęgniarka, konsultantka w biurze matrymonialnym, korektorka. Była również pomocnikiem cukiernika, dziennikarką. Przez osiem lat odpisywała na listy czytelniczek "Poradnika Domowego" i "Jestem".




Najpopularniejszą jej książką jest "Nigdy w życiu!", która pochodzi z cyklu "Żaby i anioły". Książka ta został przełożona na wiele języków m.in. rosyjski, czeski, niemiecki i litewski, a w krótce ma znaleźć się przekład bułgarski i rumuński. Sięgając po książkę przeznaczoną zdecydowanie dla kobiet chciałam się przekonać co szczególnego posiada w sobie ta pozycja, że osiągnęła taki ogromny rozgłos w naszym kraju. Prawdę powiedziawszy spodziewałam się infantylnej powiastki dla kobiet, ale miło się zaskoczyłam. Uważam, że Katarzyna Grochola pisze bardzo ciekawie, prosto, spontanicznie i z humorem. :) Wydaje się jakby pisała o sobie.

Główną pohaterką powieści jest Judyta, która kończy 37 lat. Porzuca ją mąż. Kobieta samotnie wychowuje nastoletnią, zbuntowaną córkę Tosię. Po rozwodzie rozpoczyna nowy etap życia. Buduje dom i przenosi się na wieś. Niedaleko mieszka jej najlepsza przyjaciółka Ula. Judyta pracuje w redakcji pewnej gazety, w której zajmuje się odpowiedziami na listy czytelników . Ludzie pytają ją o różne rzeczy, a ich problemy często pokrywają się z sytuacją Judyty. Bardzo komicznie to wygląda. Życie bohaterki nie jest jednak beztroską sielanką, jak mogłoby to się wydawać. Ma bowiem jak to każdy większe lub mniejsze problemy, którym dzielnie stawia czoła. Mimo tego, że zarzeka się, iż więcej nie zakocha się w żadnym mężczyźnie, w głębi duszy pragnie tej wielkiej miłości... i wreszcie ją znajduje!.

Książka ta została okrzyknięta polską wersją "Dzienników Bridget Jones". Moim zdaniem porównanie to jest jednak mało trafne. Powieść Grocholi, pod sporą dawką humoru, zmusza do refleksji nad życiem, marzeniami, szczęściem. Każdy człowiek dąży do jego uzyskania. A pełnia szczęścia tkwi przede wszystkim w spełnionej miłości.


Jeśli chcesz sobie poprawić humor koniecznie przeczytaj!. Książka dla czytelników, którzy chcą spędzić czas na wesoło. Można się zdrowo pośmiać i całkowicie odprężyć. Polecam gorąco. ;]



PS. Na podstawie książki powstał również film ze znakomitą aktorką Danutą Stenką, w którym niestety wiele wydarzeń pominięto.


ZWIASTUN FILMU ( :


poniedziałek, 20 października 2008

"Tańczę, żeby żyć, żyję, żeby tańczyć"




Może na początek...

KILKA SŁÓW O MNIE:)

Mam na imię Asia. Jestem pełną życia, szaloną 19-STO-LATKĄ. Uczę sie, pracuję i jestem szczęśliwie zakochana <3

Moje życie to taniec. Interesuje mnie taniec nowoczesny:)

Parę słów o tym stylu:)

Taniec nowoczesny wyłonił się w 1930-1950 roku w Ameryce. W swoich korzeniach posiada elementy folkloru indiańskiego i murzyńskiego. Jest to taniec typowo estradowy. Można wyróżnić w nim następujące style:

  • Hip-Hop
  • Electro Boogie

  • Break Dance
  • Disco Dance

  • Disco Show

  • Dance Show

Tak naprawdę nikt nie wie, kiedy człowiek zaczął tańczyć. O tym, że taniec jest świetną formą rozrywki nie trzeba nikogo przekonywać, kto chociaż raz dał się porwać muzyce.!


A więc znalazłam dziś trochę czasu aby napisać co się działo na treningu:)

Zaczęłyśmy nowy układ do piosenki z filmu "step up 2". W tym układzie taniec to flirt, uwodzenie i gra. Chcemy przekazać jak najwięcej emocji oraz uczucie jakie towarzyszy nam podczas naszych tanecznych szaleństw. Układ będzie zawierał elementy hip-hopu, dance show, break dance i electro boogie. :) Czuję się w nim świetnie, gdyż uwielbiam step up 2 jak i step up 1, oglądam te filmy kiedy tylko czas mi na to pozwoli i razem z koleżankami próbujemy nasladować ich kroki jak i pozmieniać trochę. Na dziś to wszystko :))))


"O tańcu nie da się pisać [...] taniec trzeba tańczyć. Podczas każdego tańca, któremu oddajemy się z radością, umysł traci swoją zdolność kontroli, a ciałem zaczyna kierować serce." Paulo Coelho







http://pl.youtube.com/watch?v=Fv-cQrD4MS0




niedziela, 19 października 2008

..:: Nr 1 !. ::..

Hey!.


Ciężko coś o sobie napisać...


Hmm... mam na imię Kamila. Jestem zwariowaną, pełną optymizmu 19-latką, która ma swój świat, myśli i marzenia...


Lubię słuchać muzyki i czytać. Ostatnio mam trochę wolnego czasu i nadrabiam zaległości czytelnicze. :)

W wolnych chwilach lubię zatopić się w lekturze i oderwać od rzeczywistości, żyć w świecie bohaterów.
Prawdą jest, że "kto czyta żyje wielokrotnie, kto zaś nie czyta na jeden żywot jest skazany".

Jedną z książek, które ostatnio przeczytałam jest "Nie kłam Kochanie". Powieść jest adaptacją scenariusza Ilony Łepkowskiej i Mai Kotarskiej. Przeczytałam ją jednym tchem w jeden wieczór. "Nie kłam Kochanie" to historia miłosna, podana lekko, jednak nie pozostająca w oderwaniu od życia, w której wszelkiego rodzaju zawirowania towarzyszące jej bohaterom wypływają z sytuacji realnych. Pokazuje, że kłamstwo i manipulacje przegrywają z uczciwością, prostolinijnością oraz naiwnością.

Bohaterką jest młoda, piękna, inteligentna dziewczyna, pochodząca z domu dziecka, która zakochuje się w przystojnym i bogatym mężczyźnie.
Marcin jest notorycznym kłamcą zmieniającym dziewczyny jak przysłowiowe rękawiczki. Nie zwraca uwagi na Anię. Jednak z czasem wszystko się zmienia. Nie będę zdradzać jej zakończenia. Polecam ją wszystkim, którzy lubią romantyczne historie. ;]

ZWIASTUN FILMU ( :



"Nie kłam, że kochasz mnie" - taki tytuł nosi piosenka promująca film "Nie kłam Kochanie", którą nagrała Ewelina Flinta w duecie z Łukaszem Zagrobelnym. :)

Już teraz możecie jej posłuchać! ;]



Pierwsze kroki

Trzy słowa o mnie: nazywam się Grażyna, mam 21 lat i mam nadzieję zachęcić was do obejrzenia kilku filmów, które moim zdaniem są interesujące i warte obejrzenia. Postaram się dobierać filmy tak aby spodobały się jak najszerszej widowni. Niektóre filmy nie pozostawiają wspomnień, są nam obojętne. Jednakże, są takie filmy które pokazuje się znajomym i następnie omawia z nimi przez dłuższy czas. I właśnie do obejrzenia takich filmów będę chciała was zachęcić.


Pierwszym filmem wartym polecenia jest film pod tytułem „Podejrzani”.Polecam go wszystkim, którzy lubią trochę akcji i niespodziewane zakończenia. Trochę informacji ogólnych. Film powstał w 1995 roku, więc nie jest to świeżynka. Główną rolę gra Kevin Spacey, który swoją drogą dostał Oskara za tę rolę. Nie będę wypisywać pozostałych aktorów, bo takie informacje możecie znaleźć w Google.

Czas przejść do sedna. Akcja rozpoczyna się w porcie w Los Angeles gdzie wybucha statek pełen kokainy. Ciąg dalszy filmu jest retrospekcją opowiadaną przez Verbala Kinta (Kevin Spacey) na posterunku policji, gdzie jest przesłuchiwany. Verbal jest kaleką, kuleje i ma bezwładną jedną rękę. Jest drobnym przestępcą podejrzanym o udział w akcji mającej miejsce w porcie oraz o współpracę z niejakim Kaiserem Soze. Soze jest legendą w przestępczym świadku. Wszyscy się go boją, nawet ci którzy nie wierzą w jego istnienie na dźwięk jego imienia bledną. Verbal opowiada jak to wraz z czwórką sobie podobnych przestępców podobno narazili się Kaiserowi Soze. W ramach rekompensaty mają zniszczyć statek pełen kokainy zanim dojdzie do transakcji. Podczas przesłuchania pada takie zdanie „Diabeł sam przekonał świat, że szatan nie istnieje”. Po obejrzeniu całego filmu zdanie to nabiera bardzo ciekawego znaczenia. Szczerze polecam obejrzenie tego filmu. Jeśli nikt nie zdradzi wam zakończenia powinniście po obejrzeniu go przez chwilę siedzieć z otwartą buzią.

Życzę miłego oglądania i ciekawych rozmów ze znajomymi. Załączam zdjęcia i link do trailera.


http://www.youtube.com/watch?v=_VPuXWtDx9g

Kaiser SozeVerbal Kint

sobota, 18 października 2008

N. Part 1

Witam :)
Zanim na dobre "rozwinę" się w swojej wpisowej kategorii, w ogromnym skrócie opowiem cokolwiek o sobie;) Mam na imię Natalia, w lipcu rozpoczęłam 22 rok swojego życia, moją pasją od zawsze była muzyka. Odkąd pamiętam, towarzyszyła mi w najróżniejszych swych odsłonach. Powodem tego było zupełne zróżnicowanie preferowanych gatunków wśród członków mojej rodziny. W ten sposób chcąc, nie chcąc zbombardowali mnie odmiennością dźwięków, a co za tym idzie nauczyli tolerancji i szacunku do sympatii muzycznych oraz do Muzyki samej w sobie. Nie dziwota więc, że to właśnie o niej chcę zawierać swe wypowiedzi na tym blogu. Umieszczając swe notatki zamierzam przedstawiać, (w jak najbardziej subiektywny sposób;) dobrą, godna polecenia muzykę, którą poznałam bądź przypomniałam sobie w minionym tygodniu. Oczywiście nie będą to profesjonalne recenzje, choćby z tego względu, ze do tworzenia muzyki nie mam absolutnie słuchu (na co dowodem są niejednokrotnie rozpoczynane a następnie przerywane lekcje nauki gry na instrumencie) a moim zdaniem, by móc krytykować cudzy dorobek i trud włożony w tworzenie, najpierw samemu trzeba umieć tworzyć.

W tym miejscy pragnę przeprosić za nieudolność swych tekstów, nie mam zbyt dużego doświadczenia w prowadzeniu takiej formy wypowiedzi ;)

Muzyka, a raczej jej struktura składa się z rytmu, melodii oraz harmonii. Od zawsze towarzyszyła ludziom, w najistotniejszych momentach w ich życiu. Potrafi doskonale oddziaływać na uczucia i emocje. Odbiór jej uwarunkowany jest subiektywnie. Wywiera wpływ na śpiewających jak i słuchających. Od początku łączona była ze słowem i tańcem, pierwotnie jako forma komunikacji. W dniu dzisiejszym wykształciła się już jako odrębna gałąź sztuki, formułująca w pewien określony sposób tożsamość zbiorową.

Muzyka posiada również właściwości edukacyjne, rozwijające jak i destrukcyjne. Co odnoszę zarówno do pozytywnych stymulacji osiąganych dzięki muzykoterapii, relaksacji, aż po wątpliwe wartości przesyłane w śpiewanych tekstach.

Na początek przedstawię muzykę autorstwa pewnego zespołu z Trójmiasta. Co prawda okazję do poznania ich miałam ponad rok temu. Jednak z powodu wstrzymania koncertów, słuchanie na żywo zostało mocno ograniczone. Dopiero niedawno chcąc zaznajomić koleżankę z ich muzyką, podjęłam trud wyszukania ich w sieci. Grupa nazywa się No Matta Name Soundsystem;). Sugerują nam w ten sposób, iż „imię” dla zespołu może stać się w pewien sposób krzywdzące. Wówczas, gdy staje się ofiarą tzw. szufladkowania, Jednak umieszczając na końcu sformułowanie „Soundsystem” dosyć dobitnie sugerują nam rodzaj muzyki jaki możemy się po nich spodziewać. Grypa powstała w 2005 roku, w stały skład soundsystemu wchodzą dwaj selektorzy oraz wokalistka. Jednak często do grania na żywo zapraszają znajomych z innych zespołów, co dodatkowo urozmaica całe występy. Stają się wówczas swoistym „ spontanicznym przedstawieniem”, dzięki czemu każdy ich koncert jest autonomiczną częścią całości ich stylu. Muzyka No Matta Name składa się z mieszanki roots reggae, dub i oldschoolowego dancehallu, z niesamowitymi autorskimi tekstami na podkładach jamajskich. Zapewne w czasach komunizmu za słowa swoich utworów odpowiedzieliby przed sądem A to z powodu opierania ich w dużej części na uwalnianiu świadomości społecznej ze stereotypowego myślenia, z życia w biblijnym Babilonie. A co najbardziej mi się podoba, namawiają do „sercowej rewolucji”, tzn. do uwolnienia w ludziach optymizmu i miłości :) A poza tym, słysząc ich nie da się ustać w miejscu! Jak tylko wznowią koncerty umieszczę tutaj odpowiednie namiary.

Z pozdrowieniami dla koleżanek współtworzących ów blog ;)
Miłego dnia wszystkim!!

PS. NMN na wrzucie;)